Indeks S&P 500 wyhamował swoje spadki w dosyć ciekawym miejscu - mianowicie na poziomie wielkości spadków korekty covidowej oraz, co bardzo ciekawe, na poziomie bardzo zbliżonym do średniej procentowej spadków dwóch ostatnich korekt.
Czy taka zbieżność zdarzeń pozwala już myśleć, iż zakończyliśmy korektę?
Z pewnością nie, ale wystarczyła, aby rynek odreagował całkiem sporymi wzrostami.
Resztę musi już rozegrać gospodarka, a konkretniej słabnąca inflacja. Jeśli będzie spadać, a przy okazji nie wpadniemy w silną recesję i zaliczymy miękkie lądowanie, możliwe że dołek mamy już za sobą.